Dziecko
Stworzyłam cud.
Czasem leżąc i patrząc na Nią nachodzą mnie takie myśli… Śmieje się, wygłupia, mruczy, uśmiecha do osób, które zna, ufa nam bezgranicznie i jest taka bezbronna, całkowicie zależna od nas. Jej komfort, pełny brzuszek, sucha pielucha, rozwój – absolutnie wszystko zależy teraz od nas.
Staramy robić się to jak najlepiej, przy czym dajemy Jej ogrom miłości i ciepła. Odwdzięcza nam się najpiękniejszym mama, aguu, ba i da jakie można usłyszeć, najpiękniejszym dziecięcym, szczerym śmiechem i tym błyskiem w oku. Błyskiem szczęśliwego dziecka. Ale tak leżąc i patrząc na Nią czasem zaczynają mi płynąć łzy. Bo Ona taka kochana, a gdzieś na świecie, może nawet bliżej niż mi się wydaje jest tyle dzieci, które nie mają nawet cząstki tego, co Ona. Tulę Ją wtedy jeszcze bardziej, powtarzam, że kocham tak bardzo… Zupełnie jakbym chciała tuląc Ją, wynagrodzić krzywdy wszystkich innych dzieci, której tej miłości nie mają. Ale przecież się nie da. Nie da się, a i tak to robię.
Nie oglądam wiadomości, nie czytam gazet z prostego powodu – natłok przykrych informacji podany w tak szybkim tempie mnie przytłacza. Pomimo, że tego unikam, czasem moje oczy napotkają tytuły: “Trzymiesięczne, skatowane niemowlę walczy o życie.”, “Zmarł trzylatek pobity przez pijanych rodziców.”, “Noworodek rzucony o ścianę nie przeżył.” Nie czytam dalej, ale te hasła długo siedzą mi w głowie i przepychają się z myślami. Dlaczego? Kim trzeba być żeby krzywdzić własne dziecko? Mam wyrzuty sumienia, kiedy Ona marudzi, a mi nie chce się wstać o tej 5:00 i pozwalam na to, żeby trochę pojęczała, a później tulę i przepraszam. A oni… Oni nie mają skrupułów. Stworzyli cud i o niego nie dbają. Stworzyli cud, którego nie kochają, a w skrajnych przypadkach stworzyli cud, który krzywdzą. Znowu zaczynają lecieć mi łzy. To wszystko jest takie niesprawiedliwe…
Pisałam Wam już, że od kiedy jestem matką stokroć bardziej dostrzegam krzywdę innych, szczególnie dzieci. Najbardziej boli mnie to, że nie mogę nic na to poradzić. Znowu podchodzę do Niej i tulę, tulę mocno. Mówię, że kocham i pokazuję świat. Co dzień – niby taki sam, a każdy inny. Codziennie spacerujemy robiąc kilometry, codziennie pokazuję Jej świat i opowiadam o rzeczach zwykłych. Stworzyłam cud, który z dnia na dzień kocham coraz bardziej, o który dbam i pielęgnuję. Wiem, że dzięki mnie jest szczęśliwa, a ja jestem szczęśliwa dzięki Niej.
Właśnie przyjechała ciocia i powiedziała, że ten trzymiesięczny maluch zmarł. Cholera jasna! Dlaczego?!