Dziecko
Takie dzieci naprawdę istnieją!
Internet aż kipi od wpisów na temat dzieci, których matki w ciąży wyobrażały sobie jak to będzie cudownie mieć już tego małego, różowego bobaska w swoich ramionach. Tulić, karmić, przewijać i całować po maleńkich stopkach. No i właśnie te matki rzeczywistość z hukiem sprowadziła na ziemię i zafudowała wieczorne całodzienne i całonocne płacze, problemy z karmieniem i worki pod oczami przez pierwsze lata życia oseska.
W pierwszej ciąży nie wiedziałąm czego się spodziewać, wiedziałam, że dziecko będzie płakać, ale nie sądziłam, że może to trwać kilka godzin bez przerwy. Do karmienia piersią się nie przygotowywałam wcale, bo było naturalne i już na samym początku napotkałam problemy i zewsząd słyszałam: “Za mało przybiera, musi pani zacząć dokarmiać“. Trzy lata później już tego nie słyszę, chociaż Franciszka przybiera w identycznym tempie jak Antosia. Ja się cieszę, bo to oznacza, że osoby, które spotkałyśmy na swojej drodze trzy lata temu i dzisiaj (te same osoby!) mają już wiekszą wiedzę na temat laktacji i nie pragną za wszelką cenę wpakować w prawidłowo przybierające dziecko sztucznego mleka. Dobra, ale ja dzisiaj nie o tym.
Na porządku dziennym jest dzisiaj narzekanie na nieprzespane noce i hektolitry kawy dla matek, najlepiej podawanej dożylnie. Na wrzeszczące dzieci, na piersi wiszące przez większość dnia i nocy. I ja to rozumiem, bo będąc drugi raz matką wciąż nie mogę nadziwić się, że na świecie istnieją dzieci, które nie płaczą, przesypiają noce i budzą się z uśmiechem na twarzy, a nie z płaczem. No i taka właśnie jest Franka! Minęły już ponad dwa miesiące naszego wspólnego życia i z każdym kolejnym dniem, kiedy to na rękach w nocy noszona jest Tosia (sic!), a Frania smacznie śpi w swoim łóżeczku, dochodzę do wniosku, że życie zafundowało mi za pierwszym razem niezłego hajnida. Tylko, że ja wtedy myślałam, że to normalne. Ten płacz i to wieczne niewyspanie.
Lecz to ani moja zasługa, że Franka jest taka, ani wina moja, że Tosia taka nie była.

Chociaż dopatruję się w tym trochę, może nad wyrost, nie wiem… Ale myślę, że poród miał tu jakieś znaczenie. Tak silnie zmedykalizowany, zakończony oddzieleniem ode mnie na pierwsze 11 godzin życia Tosi, spowodował jakiś uraz. Drugi taki piękny, medykalizacją nie zmącony, w kontakcie skóra do skóry niemal od samego początku. Ale gdybać to ja sobie mogę… Dzisiaj na przekór wszystkim chciałabym głośno powiedzieć, że dzieci karmione piersią i przesypiąjące całe noce naprawę istnieją – SERIO! Piszę to, chociaż sama nadal nie mogę w to uwierzyć. 😛
Karmienie
Obie dziewczyny na piersi. Pierwsza – cycoholik nieschodzący z piersi, śpiący najlepiej z sutkiem w buzi, raczej nieodkładalny, w nocy z początku budzący się kilka razy, żeby dość szybko dojść do kilkunastu. Ze względu na współspanie na szczęście nie było to aż tak bardzo uciążliwe, ale dawało w kość. Szczególnie na początku.
Frania do piersi przystawia się jedynie w celu konsumpcji, poleży dłużej czasem, w celu zwiększenia produkcji, zdarzy jej się zasnąć, ale są to raczej rzadkie sytuacje. W nocy je maskymalnie do trzech razy. Jest przy piersi rzadziej, niż jej siostra, kiedy miała ponad rok. Nie zje, kiedy nie ma na to ochoty – odwraca głowę i radź sobie matko, kiedy ty masz potrzebę, bo Twoje dziecko je wyłącznie na swoje żądanie.
Spanie
W 3,5 – letnim życiu Antoniny na palcach jednej ręki mogę policzyć, kiedy zdarzyło jej się zasnąć samej. I absolutnie nam to nie przeszkadza, było to dla nas normalne i nadal jest. Potrzebuje bliskości, budzi się w nocy – ja też się budzę, kiedy TT nie ma obok i śpię niespokojnie, a ciut starsza jestem od córki. 😉 Dlatego ogromnym zaskoczeniem było wciąż jest to, że…
Franka zasypia sama. Ba! Ona wręcz potrafi drzeć się będąc na rękach, a odłożona do kosza mojżesza po prostu zamyka oczy i idzie spać. Ile razy już zdarzyło mi się, że włożyłam ją na chwilę i poszłąm zalać kawę, a jak wróciłam smacznie już sobie spała. Poza tym w godzinach wieczornych, między 19:00, a 22:00 zapada w głęboki sen i śpi… do 7:00, a nwet 9:00 rano. Czasami muszę ją w nocy przebrać, zazwczaj otworzy zaspane oko na chwilę, a później dalej śpi. Mam niemowlaka, który przesypia noce – piszę to, widzę to, czuję to, wysypiam się – a nadal nie mogę w to uwierzyć.
Oczywiście, że są dni, w których Frania jest bardziej wymagająca, chce być przy mnie, częściej i dłużej przy piersi, zasnąć wtulona na rękach. Ale te dni zdarzają się tylko czasami. Wiecie, ja w najśmielszych snach nie spodziewałam się, że będę mieć takie dziecko. Jak przyjemnie jest być mile zaskoczonym. Zdarza się, że biorę ją na ręce lub wkładam do chusty, bo po prostu chcę mieć ją bliżej siebie.
Ciekawe co będzie dalej? 😀
A jak to było/jest u Was? Kawa podawana dożylnie, a może wyspana matka? Wyspana matka… Czy to nie brzmi jak oksymoron?
***
Podobał się wpis? Udostępnij, skomentuj, daj kciuka w górę! Wpadnij na INSTAGRAM i #instastory (o TUT AJ) i polub nas na Facebook’u (TUTAJ), podejrzysz, co robimy i gdzie nas nosi. Do zobaczenia! 🙂