Karmienie Piersią
Surowizna – czyli jak ugryźć tatara karmiąc piersią.
Dieta matki karmiącej – temat rzeka. Co mama, położna, koleżanka, babcia, ciocia to inna teoria i inne sposoby na te nieszczęsne niemowlęce kolki, które na pewno spowodowane są przez dietę matki! Dzisiaj pójdę o krok dalej i do zakazanej kapusty dodam śmiertelnie niebezpieczną surowiznę. Surowe jaja, mięso i ryby w diecie matki karmiącej – brzmi groźnie, prawda?
Zapewne w wielu z Was wzbudziłam już dreszcz emocji. Powiem więcej. Zjadłam wczoraj tatara ze zdjęcia, a później tym skażonym “surowizną” mlekiem nakarmiłam Tosię!
Zaczyna się już w ciąży – najedz się na zapas, po porodzie nie będziesz mogła jeść: i tutaj następuje cała litania zakazanych produktów. Mama, w szczególności pierworódka głupieje. Gdzie nie pójdzie spotyka sprzeczne informacje. Z jednej strony słyszy że podczas karmienia piersią najważniejsza jest zdrowa i zbilansowana dieta, z drugiej koleżanki opowiadają, że ich dzieci po kapuście miały kolki, a od surowych owoców bolał je brzuszek. W internecie jeden mit goni kolejny, każdy mówi co innego. Wisienką na torcie jest położna, która po porodzie mówi:
Żadnej surowizny kochanieńka, zapomnij o surowych pomidorach, owocach, niech do głowy Ci nie przyjdzie tatar albo jakieś inne sushi! W zasadzie kapusty, warzyw strączkowych i czekolady też unikaj, tak na wszelki wypadek, żeby dziecko kolek nie miało. Ahaaaa i mleko, zrezygnuj jeszcze z nabiału, koniecznie! Nietolerancja laktozy czai się przecież wszędzie!
Jak żyć? Kogo słuchać? Kto ma rację? I przede wszystkim, co ma zrobić mama, która lubi surowiznę, ale nie tylko w postaci owoców i warzyw, ale też surowego mięsa, jaj czy sushi? Można jeść? Nie można? Spożywamy ją na własną odpowiedzialność narażając przy tym dziecko, a może jedzenie surowych produktów wcale nie wpływa na naszą pociechę? W tym artykule postaram się rozwiać Twoje wątpliwość, a pod koniec, jeżeli nadal będziesz czuła niedosyt, odeślę do tekstów dotyczących diety matki karmiącej i toksoplazmozy opartych na dowodach naukowych.
Brzmi to trochę jak: Karmisz piersią? Sasasa, no to najwyższy czas pozbawić Twoje życie smaku. Przecież karmienie to pasmo wyrzeczeń i ograniczeń.
A w rzeczywistości sprawa jest bardzo prosta. Jedzenie surowizny nie wpływa negatywnie na dziecko karmione piersią. Mama karmiąca powinna odżywiać się według własnych upodobań i słuchać swojego organizmu. Jedz to, na co masz ochotę. Jeżeli będzie to np. sushi, spokojnie możesz je zjeść. Ryby zawierają przede wszystkim wielonienasycony kwas DHA, należący do grupy kwasów omega – 3, niezbędnych do prawidłowego rozwoju dziecka (podczas tworzenia pokarmu, kwasy tłuszczowe z krwi matki dostają się do mleka, a ich proporcje są uzależnione od diety matki). Możesz jeść tatara, sery pleśniowe i kiełbasy długo dojrzewające, kogiel – mogiel, a nawet wypijać surowe jaja ze szklanki, jeżeli odczuwasz taką potrzebę (w co jednak wątpię, ale możesz! I to jest najważniejsze).
Na pewno już się do tego przyzwyczaiłaś, a ja nie byłabym sobą gdybym nie opowiedziała Ci swojej historii. Nie od początku byłam taka hop do przodu i wiedziałam o laktacji tyle, ile dzisiaj. Pomimo, że po kilku tygodniach karmienia piersią zbuntowałam się i porzuciłam “dietę matki karmiącej”, w moim jadłospisie nadal nie było ukochanego tatara. Co dziwne i kompletnie nielogiczne, na potęgę wcinałam sery pleśniowe i suszone, pleśniowe kiełbasy. Na sushi nawet nie patrzyłam, bo przecież surowa ryba nie nadaje się dla karmicielki, ale pewnego dnia naszła mnie na nie ochota. I wtedy, po kilku miesiącach karmienia dowiedziałam się, że mogę jeść surowiznę, produkty pleśniowe i tak naprawdę wszystko, na co miałam ochotę. Pomimo, że moja dieta była urozmaicona, na nowo odkryłam smak tatara i tak przejadłam się sushi, że do dzisiaj jakoś nie mam na nie ochoty 😛 To najlepszy przykład na to, że co za dużo to niezdrowo, więc wszystko jedz z umiarem i jak już dowiedziałaś się, że możesz zjeść tatara, niech nie będzie to od razu pół kilo za zaległe miesiące! 😀
A może nie jesz surowizny, bo obawiasz się listeriozy, toksoplazmozy czy innej paskudnej bakterii, którą możesz zarazić się spożywając nieprzetworzone produkty?
Jeżeli jesteś w ciąży to Twoje obawy są słuszne. Ciąża rządzi się nieco innymi prawami niż twoja laktacyjna droga i w dwupaku (trójpaku, czteropaku) rzeczywiście spożywanie niektórych pokarmów niesie bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia, a w skrajnych przypadkach nawet dla życia dziecka, które się w Tobie rozwija. Skupmy się jednak wyłącznie na mamie karmiącej, która nie nosi pod sercem kolejnego potomka. Karmiąca mama, która ma ochotę na surowiznę powinna trzymać się podstawowych zasad higieny podczas przygotowywania pokarmów, chodzić wyłącznie do restauracji, które zapatrują się w sprawdzonych źródłach – jednym słowem, robić dokładnie tak samo jak każdy, kto nie karmi i ma ochotę na coś surowego. 🙂 Jeżeli dojdzie do zarażenia bakterią zachoruje tylko matka, dziecko karmione piersią jest bezpieczne, a mleko matki nie zostanie zakażone.
Zatem drogie Panie, to już koniec Waszych wyrzeczeń, jeżeli macie ochotę na tatarka, sushi czy filmowy wieczór przy serach pleśniowych życzę Wam wszystkiego SMACZNEGO!
HAFIJA o diecie karmiącej mamy – KLIKNIJ TUTAJ
MATAJA o diecie karmiącej mamy – KLIKNIJ TUTAJ
MATAJA o kotach, warzywach, surowym mięsie i toksoplazmozie – KLIKNIJ TUTAJ
Jeżeli podoba Ci się ten tekst, uważasz, że może przydać się innej mamie karmiącej pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza, like’a lub udostępnij ten wpis. Pamiętaj, że każda Twoja aktywność to dla mnie ogromna motywacja do dalszej pracy. Dziękuję, że jesteś! 🙂